Mowa tu o postawie, w której manipulant podszywa się pod ofiarę. Jego działanie oparte jest jedynie na wyobrażeniu o tym, jak to jest być ofiarą i w żadnym wypadku nie ma to nic wspólnego z tym co przeżywa i jak zachowuje się prawdziwa ofiara przemocy.
Bardzo trudno jest odróżnić prawdziwą ofiarę dramatu od kłamcy.
W tym miejscu mogłoby pojawić się pytanie: po co ktoś miałby udawać, że jest ofiarą?
Dla swojego zysku i wygody. Wykorzysta Twoją empatię, wzbudzi współczucie, poczucie żalu czy obowiązku.
Świetnie obrazującym przykładem może być parkowanie na miejscu dla osoby niepełnosprawnej. Prawdopodobnie nikt, kto wcale nie jest inwalidą, nie chciałby nawet przez chwilę przekonać się, jak wygląda takie życie. Zapewne manipulant także nie chciałby doświadczyć codzienności prawdziwej ofiary.
Jednak w pośpiechu chętnie parkuje samochód na miejscu wyznaczonym dla osób z niepełnosprawnością. Jak już skorzysta, odjeżdża z miejsca uprzywilejowanego. Tak samo, kiedy wykorzysta jakąś osobę, chwilowo może przestać udawać, że jest „ofiarą”.
Jakie są inne różnice pomiędzy ofiarą a pozorantem?
Jakie są korzyści manipulanta z żerowania na Twojej wrażliwości?
Bezradność a wygodna wymówka.
Jeśli chodzi o prawdziwą ofiarę, towarzyszy jej niska samoocena, przypisywanie sobie odpowiedzialności za akty agresji oraz tak zwane zniekształcone atrybucje. Uczucia te powodują całkowite podporządkowanie się sprawcy, pozostawanie z nim w związku, a nawet ukształtowanie się tak zwanego ambiwalentnego poczucia lojalności, czyli usprawiedliwianie jego zachowań.
Skutkiem wyuczonej bezradności są deficyty w funkcjonowaniu jednostki zarówno w obszarze poznawczym, jak i motywacyjnym i emocjonalnym.
Ofiara jest przekonana, że nikt nie jest w stanie jej pomóc, a sytuacja, w jakiej się znalazła, nie może być pozytywnie rozwiązana2.
Na przykład są to przypadki, w których dziecku zostają ograniczone możliwości swobodnego wyrażania swoich potrzeb czy uczuć. Mowa tu chociażby o sytuacji, w której dziecko poprosi, aby rodzic nie dmuchał już mu więcej w twarz dymem papierosowym. Ten jednak pokazuje swoją przewagę, powielając to zachowanie. Dziecko może kolejny raz spróbować, jednak ma świadomość braku możliwości zmiany tej sytuacji. Przykładem takim jest także okoliczność, w której rodzic rozkazuje dziecku: „Nie możesz jeździć do domu drugiego rodzica”. Wówczas zastraszone dziecko tkwi w poczuciu bezsilności, która znacznie obniża jego samoocenę, poczucie własnej wartości, wpływa na pogorszenie stanu psychicznego, a przede wszystkim brak poczucia bezpieczeństwa.
Dla kontrastu przytoczę przykład dialogu innej osoby i manipulanta kreującego się na ofiarę. Zazwyczaj jego wymówki nie zachowują logicznego sensu, mają jedynie na celu odwrócenie uwagi od tego, czego manipulant nie zrobił.
Oto on:
– Czemu dzieci chodzą w podartych butach, skoro nowe zostały w szkolnej szatni?
– Ja nie mogę ich zabrać, bo nie mam samochodu. (Szkoła znajduje się 600 m od mieszkania, dzieci chodzą do niej pieszo).
Jest całe mnóstwo pomysłów, które można było zastosować w celu rozwiązania tej sytuacji. Po co jednak rozwiązywać, jeśli można udawać?
Przymykanie oka na błędy a obarczanie siebie za bycie niewystarczającym.
Kolejną korzyścią dla kłamcy podszywającego się pod ofiarę jest uniknięcie zwrócenia przez kogoś uwagi, wytknięcia błędu. Któż odważyłby się zaprzątać głowę takimi „błahostkami”, gdy ktoś mierzy się z serią dramatów i innych problemów. Jeśli ktoś jednak spróbuje, szybko jest wrzucany w poczucie winy za brak świadomości na temat tego, jak manipulantowi jest źle. Osoba taka prawdopodobnie poczuje się w zaistniałej sytuacji głupio i tym bardziej zaproponuje „zajęcie się” kłamcą.
Ofiara natomiast w pierwszej kolejności szuka przyczyn wszelkich błędów w sobie i swoim zachowaniu. Za ewentualny błąd ukaże siebie mentalnie, będzie dla siebie surowa. Często może także obwiniać się, kiedy ktoś inny popełni błąd, głównie dlatego, że tego nie przewidziała, nie zapobiegła temu.
Zainteresowanie, szum wokół siebie, uwaga innych a krzyk w ciszy.
Ofiara zazwyczaj tkwi w poczuciu winy za sytuację, w której się znajduje. Czuje się też zbyt wystraszona konsekwencjami tego, co byłoby, gdyby sprawca dowiedział się, że komuś powiedziała o zdarzeniach.
Gdy takim osobom chce się udzielić pomocy z zewnątrz, one zaprzeczają trudnościom osobistym3. Wstydzą się swojej bezradności i krzyczą w milczeniu.
Ponadto często sprawca doprowadza do izolowania ofiary ze środowiska tak, aby nie mogła otrzymać pomocy i pozostawała pod jego całkowitą kontrolą.
W pracy terapeutycznej spotkałam się z wieloma sytuacjami, w których moi podopieczni podzielili się ze mną swoimi doświadczeniami, zaznaczając że o zdarzeniu wie jeszcze jedna lub dwie osoby. Nie więcej.
Oszust natomiast wyolbrzymia każdy najmniejszy problem. Odpowiedzialność za całą sytuację szybko przerzuci na inną osobę, często prawdziwą ofiarę. Przede wszystkim chętnie też o tym opowie krewnym i znajomym. Podkoloryzuje całą sytuację tak, aby w jej opowieściach brzmiała naprawdę groźnie. Na pewno usłyszysz wtedy, jak chętnie opowiada o tym, jak się źle czuje, a Twoje zmartwienia przy jej problemach nic nie znaczą. Dodatkowo bardzo teatralnie odegra całą scenkę. Jest to osoba, która żyje dramami. Problem oznacza nową atrakcję, dzięki czemu ma co o sobie opowiadać, a inni współczują, interesują się, nabierają i oferują pomoc.
Przerzucanie winy, odpowiedzialności za siebie, innych i ich uczucia a branie wszystkiego na siebie.
Jedną z ważniejszych lekcji, jakie może odrobić osoba będąca ofiarą, jest to aby przestać czuć się odpowiedzialną za innych i ich uczucia.
Zwłaszcza, gdy mowa tu o dorosłych dzieciach, które wciąż czują się odpowiedzialne za swoich rodziców. Czują się także winne swojej niedoskonałości i słabości, tego że nie potrafiły uchronić matki, którą jej mąż i ich ojciec bił. Czują się niewystarczające, ponieważ być może gdyby były lepsze, inne, niż są, teraz mama nie nadużywałaby alkoholu, a tata by nie odszedł. Wciąż gdybając, obwiniają się za wydarzenia, na które tak naprawdę wcale nie miały wpływu.
Zupełnie inaczej jest jednak z manipulantem, który ochoczo obarcza każdego za wszystko. Zawsze jest ktoś winny, ale oczywiście nie on. Najgorzej kiedy ten brak dojrzałości emocjonalnej i kreowanie się na ofiarę rzutuje np. na dzieci. Kiedy w sytuacji rozstania oszust projektuje swoje uczucia, z którymi nie potrafi sobie poradzić, na dzieci. Te wówczas stają się prawdziwymi ofiarami. W momencie, kiedy chciałyby cieszyć się czasem z drugim rodzicem, przypominają sobie, że przecież np. mama może być smutna, zaczynają czuć się odpowiedzialne, a potem winne. Tak rodzi się prawdziwy dramat.
Brak wsparcia, żerowanie na innych a chęć ratowania wszystkich dookoła.
Jak już wyżej wspomniałam, ofiara często bierze na siebie odpowiedzialność.
Jest zwykle dla innych, rzadko myśli o sobie.
Wciąż daje z siebie, ale nie przyjmuje.
Jeśli chodzi o manipulanta, z jego strony możemy się spotkać jedynie z obarczaniem prawdziwej ofiary obowiązkami ponad jej siły, a następnie karaniem, jeśli sobie z nimi nie radzi. Oszust nie czuje się odpowiedzialny za nic, nawet za dzieci jeśli jest rodzicem. Bezustannie bierze i czerpie od innych ich czas, energię, uwagę, pieniądze, nie dając nic w zamian poza gwarancją całkowitej eksploatacji.
Jak już widzisz, nie tak łatwo dostrzec różnice między ofiarą a aktorem w roli ofiary.
Istnieją pewne różnice, które zostały wyżej wymienione. Niestety wiele wrażliwych osób daje się wykorzystywać katom kryjącym się pod płaszczykiem „ofiary”, czego konsekwencją jest to, że same tą ofiarą się stają.
Nie chodzi w żadnym wypadku o zaprzestanie pomagania innym z obawy przed nabraniem się. Chodzi jednak o to, aby pomagać ze szczerej chęci pomocy, zamiast z presji poczucia obowiązku i winy wywieranej przez manipulanta.
To co możesz także robić, to:
Dopytuj o konkrety, oszust mija się z faktami.
Zwracaj uwagę na słowa, na szczegóły.
Bierz pod uwagę całokształt, zamiast pasującego wycinka historii kłamcy.
Zauważ, jak czujesz się w tej sytuacji.
Zapytaj siebie, czy chcesz się zaangażować i pomóc.
Jeśli pomagasz to, czy robisz to z poczucia obowiązku, żalu tej osoby czy jakiegoś innego powodu?
Ten tekst dedykuję moim podopiecznym, przyszłym klientom i prawdziwym ofiarom przemocy, aby miały odwagę podjąć pracę nad sobą, zauważyć i uzdrowić swoje wnętrze, zamiast umniejszać swojemu poczuciu krzywdy niosąc ten balast przez życie.
Powodzenia
1. M. Tyszkowa (red.), Rozwój dziecka w rodzinie i poza rodziną. „Psychologia i Pedagogika” 1985.
2. Agnieszka Grygorczuk, Krzysztof Dzierżanowski, Tomasz Kiluk Mechanizmy psychologiczne występujące w relacji ofiara–sprawca przemocy 2009 Via Medica ISSN1732–9841
3. Syndrom Ofiary, Piotr Antoniak, Niebieska Linia nr 5 / 2007